W przeciwieństwie do klasycznego, wielozadaniowego korkociągu do wina, jaki większość z nas ma dzisiaj w swoim domu, trybuszon to gadżet iście kelnerski. Można wręcz powiedzieć, że z wyższej półki, chociaż tak naprawdę jest urządzeniem bajecznie prostym, pozbawionym wszelkich dodatkowych usprawnień. Jego rolą jest tylko i wyłącznie jedna rzecz: wyciąganie z butelki korka do wina.

Trybuszon – nutka ciekawej historii i działanie gadżetu

Samo słowo trybuszon pochodzi z języka francuskiego, czyli wprost z kraju będącego niejako stolicą dobrego wina. Z fr. tirebouchon, gdzie tire oznacza ciągnąć, a bouchon – korek, zatyczkę. Potocznie ten rodzaj otwieracza do wina nazywany jest również grajcarem i korzystają z niego profesjonalni kelnerzy oraz winiarze i sommelierzy, dla których sposób otwierania win obrósł prawdziwą sztuką i tradycją.

W ekskluzywnej restauracji, butelki wina nie otwiera się przy pomocy jednego, modnego dziś gadżetu, działającego na zasadzie „wszystko w jednym”. Tu obowiązuje tradycja, która ma swoje podstawy i historię. Korek wyciąga się więc trybuszonem. Folię odcina od szyjki butelki odcinaczem. Itd. Wszystko w jednym ma tutaj trochę takie znaczenie, jak „skoro wszystko, to znaczy nic!”, dlatego w ręka znawcy win, sommeliera zawsze zobaczymy trybuszon, a nie „3 w 1” czy „5 w 1”.

Najbardziej podstawowa konstrukcja trybuszona to drewniany, smukły uchwyt oraz wbity w niego szpikulec, który w części służącej do wyjmowania korka jest charakterystycznie uformowany. Wkręt a’la śruba pozwala gładko wkręcić się w każdą zatyczkę i lekko wyjąć ja na zewnątrz. Specjalista wie, że proces wkręcanie się trybuszonem w korek ma duże znaczenie: szpikulec musi wejść prawie do końca zatyczki, ale absolutnie nie może jej przebić. W takiej sytuacji wino zetknęłoby się okruchami korka i stalą szpikulca, a to dla jego smaku byłoby niedopuszczalne. Ciekawą formą trybuszona, jest też wkręcający się szpikulec, który można znaleźć w praktycznie wszystkich scyzorykach. Nie każdy jednak wie, że ta „zaostrzona śruba” służy właśnie do otwierania wina! Rączką w tej sytuacji jest sama obudowa scyzoryka.

Podobne:  Gdzie się udać na burgery w warszawie ? Typy redakcji!

Co ważne, współcześnie młodsze pokolenie określa trybuszonem nie tylko sam korkociąg do korka, ale właśnie całe, wielofunkcyjne urządzenia wspomagające otworzenie wina, odcięcie folii czy nawet zdjęcie kapsla z butelki po piwie. Jest to co do zasady duży błąd. W fachowej nomenklaturze trybuszonem jest jedynie część do wyciągania korka (patrz etymologia słowa z francuskiego), a nie jakiekolwiek inne, dodatkowe gadżety.