Nareszcie nadeszła ta chwila!

Hyundai Tucson od momentu swojej premiery był wychwalany pod niebiosa za odważną stylistykę i świetny stosunek cena-jakość. Klienci zachwycili się koreańskim konkurentem Toyoty RAV4, czego dowodem są statystyki – to najpopularniejszy Hyundai w Polsce. 

Tucson miał jednak jeden wizerunkowy blamaż na koncie – to klasyczny pojazd benzynowy. Brakowało wersji elektrycznej (lub chociaż hybrydowej), mogącej zawojować targi motoryzacyjne i skraść serca dziennikarzom motoryzacyjnym. Wprawdzie główny cel został osiągnięty (mowa o sukcesie finansowym), jednak Hyundai powiedział A, więc wypadałoby powiedzieć jeszcze B… a raczej ,,H”, jak ,,hybryda”.

Hyundai Tucson w wersji plug-in

Tucson wyposażony w napęd hybrydowy wprost idealnie nadaje się do miasta. Elektryczny motor o mocy 85 koni mechanicznych sprawnie nadaje się do ruszania spod świateł. Główna jednostka benzynowa legitymuje się mocą 180 KM. Stosunkowo spora (jak na hybrydę) jest pojemność akumulatora: to niemal 14 kWh. 

Niewiele zmieniło się w kwestii stylistyki, lecz ten Hyundai wciąż jest bardzo świeżym modelem. Zaprezentowano go w 2020 roku, toteż wszystkie linie nadwozia robią takie samo, piorunujące wrażenie. Niepowtarzalne wzornictwo jest zapewne lekką przesadą, jednak niewiele aut odwraca wzrok tak często, jak właśnie nowy Tucson. W prawdzie łopatki pod kierownicą nie imitują jazdy BMW M4 czy Porsche 911, ale liczy się fakt, że koreańczycy bez żadnych skrupułów wykorzystują wszystkie rozwiązania dotychczas zarezerwowane dla zachodniej klasy premium. Cena wyjściowa Tucsona to około 180 tysięcy złotych. Na papierze to dużo, lecz w zestawieniu z bezpośrednią konkurencją jest to niższa półka cenowa. 

Tryb hybrydowy uaktywnia się również podczas jazdy poza miastem. Dzięki kilku rozwiązaniom, inżynierom z Korei udało się zadziwiająco obniżyć spalanie. Osoby mające okazję przejechać się Hyundaiem Tucsonem w wersji plug-in narzekały jednak, że szara rzeczywistość weryfikuje czasami optymizm konstruktorów i spalanie jest… wysokie. Przynajmniej jak na hybrydowy samochód.  

Nowe rozdanie kart wśród aut hybrydowych?

Pachnący jeszcze nowością Hyundai Tucson w wersji plug-in sprawia, że rynek hybrydowych SUV-ów stał się jeszcze bardziej wymagający. Napęd na wszystkie koła, płynne przełączanie się z napędu elektrycznego na benzynowy czy wzorowo pracujące systemy bezpieczeństwa bardzo utrudniają wybór pomiędzy nim, Kią, a całym szeregiem niemieckiej i japońskiej konkurencji. Cena Tucsona wyposażonego tak bogato, jak to tylko możliwe, wynosi 200 tysięcy złotych – tyle samo, ile bazowe wersje konkurencji.