Koń bez ogona, lecz z czterema… siodłami

Typowe Ferrari? Sportowe coupé, dwuosobowe, z napędem na tył. Każdy o tym wie od dobrych kilkudziesięciu lat. Jakież musiało być więc zaskoczenie widzów na prestiżowych targach w Genewie w 2011, gdy ujrzeli pojazd nie posiadający żadnej z tych cech, w niczym nie przypominający typowego cuda z Maranello. Ferrari FF było całkowitym przeciwieństwem „prawdziwego” Ferrari. A jednak… ludzie je pokochali. Nagle cała rodzina mogła pojechać na wakacje, powieziona silnikiem V12 o pojemności 6.3 l i mocy 650KM. Nie była to już przyjemność zarezerowane wyłącznie dla dwóch osób (najlepiej bez bagaży!). W jednym momencie słowa Ferrari i praktyczność znalazły wspólny kontekst – dotychczas były to wyrazy niemal przeciwstawne. Zaprojektowane przez studio Pininfarina nadwozie typu shooting break (lub zwane czasami bardziej potocznie hatchbackiem) zachwycało włoskim wyrafinowaniem i energią, miało ponadto relatywne ogromną ilość miejsca – mowa oczywiście o segmencie luksusowych aut typu Grand Tourer. Wreszcie dochodzi rewolucyjny napęd na cztery koła 4RM, załączający się po uruchomieniu trybu „Komfort” lub „Śnieg”. Działa on na pierwszych czterech biegach, wszystko przez specyficzną konstrukcję, wykorzystującą dwie osobne skrzynie biegów.

Fantazyjny Fenomen, czyli Ferrari FF

Projekt Ferrari FF oscylował między dwoma współczesnymi mu modelami: 458 Italia oraz 599 GTB Fiorano. Z tego pierwszego zaczerpnięto stylizację przednich reflektorów, z drugiego – tylnych. Wnętrze obszyte aż po sam sufit wysokiej klasy skórą nie dziwiło nikogo, niecodzienna była jednak możliwość… składania oparć tylnych siedzeń. W ten sposób FF oferował niebagatelne 800 litrów pojemności bagażnika. Standardowo do dyspozycji kierowcy dostępne było 450 litrów, więcej niż w uchodzącym za wzór praktyczności VW Golfie. Pojazd wygrał wiele prestiżowych nagród, organizowanych przez magazyny Car and Driver czy Top Gear.

Przejdźmy do rzeczy, czyli osiągi.

Przy okazji dyskusji na temat modelu FF nie sposób zacząć od charakterystycznych tylko dla niego cech – nadwozia, napędu 4RM czy praktyczności. Jest to jednak wyłącznie skuteczny kamuflaż, pod którym kryje się klasyczny, wściekły rumak z Maranello. FF to Ferrari w najlepszym tego słowa znaczeniu, a silnik V12 o 4 zaworach na cylinder tylko to potwierdza. Dwusprzęgłowa, 7-biegowa skrzynia zmienia biegi w mgnieniu oka, a przyspieszenie do 100 km/h to zaledwie 3,7 sekundy. Prędkość maksymalna nie jest ograniczona przez producenta, to zawrotne 335 kilometrów na godzinę, osiągalne w samochodzie czteroosobowym – robi wrażenie!