Niedoceniony i zapomniany – czy słusznie?

Silnik Wankla jest konstrukcją obecnie nieco zapomnianą, coraz rzadziej wspomina się również o autach, które wciąż go posiadają. Czy motoryzacja postąpiła dobrze, odkładając ten silnik na półkę, czy wręcz śmietnik historii? To jedna z wielu ślepych uliczek rozwoju technologii, jednak jako jedna z niewielu, poprowadzona została całkiem daleko. Co więcej, co jakiś czas słychać głosy, iż konstrukcja Felixa Wankla nie tylko ma sens, lecz powinna być wznowiona.

Zasada działania Wankla, wady i zalety

Omawiana konstrukcja jest w pewnym sensie klasycznym silnikiem spalinowym, toteż do napędzania go wystarczy zwykłe paliwo ze stacji benzynowej w każdym zakątku cywilizowanego świata. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie już w momencie opuszczenia baku przez benzynę. Wewnątrz komory spalania znajduje się bowiem tylko jeden tłok, w kształcie trójkąta Reuleaux’a (lekko zaokrąglone boki). Tłok ten, przy pomocy swojego ruchu obrotowego, tworzy komory ssania, sprężania, pracy i wydechową. Wszystko kształtuje się w trakcie jednego obrotu. Zaletami tego typu silnika są mniejsze wymiary, niższa masa i przede wszystkim znacznie mniejsza ilość ruchomych elementów, co w konsekwencji przekłada się na mniejsze szanse, że coś odmówi posłuszeństwa. Są także relatywnie prostsze w remoncie, co bardzo często stanowi główne utrapienie właścicieli pojazdów z tym motorem, lecz o tym będzie wspomniane w dalszej części tekstu. Kolejną zaletą Wankli jest możliwość kręcenia się do naprawdę niebotycznych wartości, z którymi realnie może konkurować jedynie technologia Hondy i… sportowych motocykli. Obrotomierz Mazdy RX-8 kończy się na wartości 8,5 tysiąca obrotów na minutę – mowa o granicy czerwonego pola, a więc ilości możliwej do osiągnięcia. Wysokie obroty są jedną ze składowych efektywności silnika, jego osiągów. Są równie ważne, co pojemność czy ilość niutonometrów. 

Mazda RX-8

Czy silnik wankla jest wobec tego najdoskonalszym przedstawicielem ,,zwykłych silników”? Niestety nie, a dowodów na to jest co najmniej kilka. Pierwszym z nich jest uciążliwa tendencja do zużywania się, przez co z biegiem lat pobierają coraz większe ilości oleju. Prowadzi to w konsekwencji do konieczności remontu silnika, często nawet co ok. 100 tysięcy kilometrów. W porównaniu do silników R4, R6 czy jakichkolwiek innych, gdzie przebiegi bez remontu generalnego to nawet pół miliona kilometrów, szybko dochodzi się do wniosku, że motor Wankla to przyjemny, lecz krótkotrwały sposób transportu. Kolejnymi wadami Wankli jest wysokie spalanie oraz to, że aby osiągnąć sensowne osiągi, konieczne jest utrzymywanie ich na wysokich obrotach. Prowadzi to do wspomnianego przed chwilą wysokiego spalania oraz uciążliwości – nie zawsze bowiem chcemy jeździć pojazdem w ,,trybie wyścigowym”. Wankle nie oferują więc złotego środka. Z inżynieryjnego punktu widzenia (a także pośrednio z ekonomicznego), silniki te dosyć nieefektywnie spalają paliwo. Szybko doprowadziło to do sytuacji, w której nie spełniały one norm emisji spalin. 

Silnik Wankla – auta, które go posiadają

Choć nie było ich wiele, pojazdy z Wanklem pod maską najczęściej odznaczały się sportowym zacięciem – mowa o Mazdach z serii RX-7 oraz RX-8. Znane są jednostkowe przypadki zastosowania tych silników w autobusach – mowa o Maździe Parkway z lat 60. Znane niegdyś NSU, wchłonięte później przez Audi, także produkowało swój pojazd klasy średniej z tym silnikiem (RO 80). Eksperymenty z Wanklem przeprowadzała radziecka Łada, a także francuski Citroen.